Nie ma popytu na Gutenberga. Już.
Kilka razy zostałem zapytany, dlaczego nie wydałem niczego, co jest zgodne z Gutenbergiem lub dlaczego niektóre wtyczki nie są kompatybilne z obecną wersją wtyczki Gutenberg.
W ekonomii WordPress widziałem kilka rzeczy tak dzielących jak ta zmiana w WordPressie (choć wydaje się, że w końcu trochę się ochłodziło). I nie interesuje mnie zajmowanie stanowiska na ten temat na tym blogu.
Ale kiedy inni pytają, dlaczego nie zadałem sobie trudu, aby coś o nim napisać lub dostosować do niego pewne wtyczki, uważam, że warto o tym przynajmniej do pewnego stopnia mówić.
Jeśli chodzi o rozwiązania budowlane dla innych, nie ma jeszcze żadnego popytu na kompatybilność z Gutenbergiem. Nie oznacza to, że ludzie nie widzą tego na horyzoncie ani że nie widzą potrzeby przygotowania się na to.
Ale klienci, którzy płacą programistom WordPress, projektantom i innym ekspertom w naszej dziedzinie, nie używają go w tej chwili, więc nie ma zapotrzebowania na zbudowanie czegoś na Gutenbergu.
Innym sposobem spojrzenia jest to, że istnieje zainteresowanie, a potencjalnie nawet zapotrzebowanie na to dla tych, którzy są bardzo dostrojeni do technicznych aspektów gospodarki WordPress. Ale to jest reprezentatywne dla całego rynku (a jest to duży rynek, prawda? ~30% sieci?)
Myślę, że to będzie działać tak:
Gdy Gutenberg stanie się częścią rdzenia i stanie się de facto nowym redaktorem, ludzie będą potrzebowali, aby ich praca była z nim zgodna. Ale nie wcześniej.
Tak więc stwierdzenie „nie ma zapotrzebowania na Gutenberga" nie oznacza stwierdzenia, że go nie potrzebujemy lub że projekt powinien się zakończyć. Wręcz przeciwnie. Myślę, że potrzebny jest nowy edytor wbudowany w WordPress i pomoże WordPressowi dalej dojrzewać i iść naprzód, zwłaszcza jeśli chodzi o przyjmowanie bardziej nowoczesnych technologii.
Jeśli chodzi o budowanie rozwiązań dla innych ludzi, z mojego doświadczenia wynika, że ludzie nie są zainteresowani posiadaniem rozwiązania, które jest z nim kompatybilne, dopóki nie pojawi się na nie zapotrzebowanie. Wydaje się to podążać za logicznym działaniem rynku.
Więc tak, w końcu zobaczymy na to zapotrzebowanie. I tak, w końcu będę miał gotową pracę, taką jak moje wtyczki, ale w tej chwili to nic innego jak coś, nad czym trzymam rękę na pulsie.
Wszystko ponad to wydaje się być energią i pracą, którą można by wydać w bardziej produktywny sposób.